Kocham jeść. Gdybym musiała określić jaka jest moja ulubiona potrawa miałabym duży problem aby wskazać jedną, ba! nawet dwie lub trzy… Jest ich bowiem dużo więcej 🙂 Ponieważ gotowanie nie należy do rzeczy, które sprawiają mi jakąkolwiek przyjemność, do kuchni wchodzę tylko dlatego, aby nie spotkało nas zagłodzenie, ale i tak uciekam stamtąd jak najszybciej.
Na szczęście są jeszcze restauracje i inne fantastycznie miejsca, w których można zjeść coś pysznego bez potrzeby „mieszania” w garnkach we własnym domu. I z tego rozwiązania korzystam często, głównie w weekendy, gdy czasu jest dużo aby spędzić go razem, delektując się nowymi smakami, lub wracając do tych sprawdzonych.
Dziś kilka słów o miejscu, które poleciła mi niedawno znajoma. Po zachęcającym opisie humusu „jest najlepszy w Warszawie” i przedstawieniu możliwych atrakcji kulinarnych, które tam mnie spotkają wiedziałam, że muszę odwiedzić restaurację „Shuk” na warszawskiej Ochocie, by przenieść się na chwilę na Bliski Wschód.
W czasie gdy u nas słońce jest rarytasem a szarość i mało przyjazne temperatury odbierają chęć do wychodzenia z domu, często wracam myślami do wakacyjnych, gorących miejsc, smaków, zapachów i kolorów. Po wejściu do „Shuka”przenosimy się na bliskowschodni bazar pełen ludzi, warzyw, owoców, przypraw, orientalnych aromatów i słońca. Wystrój miejsca świetnie oddaje jego charakter a wnętrze – mimo naprawdę dużego ruchu – zachęca by usiąść i delektować się smakiem potraw, które znajdziemy w menu.
Manu jest proste i nie jest zbyt rozbudowane, znajdują się w nim tylko dania wegetariańskie i wegańskie. Część karty zarezerwowana jest dla meze, czyli zimnych lub ciepłych orientalnych przekąsek, wśród których znajdziemy marynowane lub kiszone owoce i warzywa, falafel, kilka rodzajów humusu, pastę z pieczonej papryki czy pierożki z różnego rodzaju nadzieniem. Naszym wyborem były tunezyjskie pierożki wypełnione pure z ziemniaków, kaparami i ziołami (Brick & Kapary) oraz wersję z pure ziemniaczanym i serem kozim (Brick & ser) a także aromatyczne, faszerowane liście winogron z ryżem i ziołami (Dolma). Jak zawsze wybór trudny – ja z przyjemnością spróbowałabym bowiem wszystkiego!
W pozostałej części karty znajdziemy dania główne, np. grilowany bakłażan zapiekany w sosie pomidorowym z tahini, mousaka, burger z dyni (tych dań spróbuję z pewnością przy kolejnych wizytach). Na dłuższą chwilę zatrzymałam się przy wyborze tureckich pide z pieca i przez moment nawet zdecydowana byłam na pide ze szpinakiem, szałwią, rukolą, kozim serem i jajkiem. Jednak zamiłowanie do shakshuki zwyciężyło – spośród 9 dostępnych opcji wybrałam danie Shakshuka & Falfel serwowane z jajkiem (uwielbiam rozpływające się żołtko!), chrupiącym falafelem, sosem tahini, obłędnie pysznym, delikatnym humusem i jeszcze ciepłą, wypieczoną pitą! Kieliszek białego, domowego wina uzupełnił tę fantastyczną ucztę!
Niestety jak to zwykle bywa musiałam zapomnieć o zamówieniu deseru – po takiej ilości jedzenia nie byłam w stanie o nim nawet pomyśleć (niestety, moje możliwości są ograniczone). Ale nadrobię to przy którejś z kolejnych wizyt pomijając przystawki 🙂
Przyznam, że było bardzo pysznie, orientalnie, bardzo pachnąco, świeżo… cóż, po prostu wybornie. Mimo pełnej sali, pojawiających się co chwila nowych gości oczekujących na stolik – także miło i bez pośpiechu – obsługa naprawdę radzi sobie doskonale. Warto więc było przez 3 weekendy z rzędu próbować zarezerwować tam stolik 🙂
Polecam absolutnie – ja się zakochałam!
PS.
1. Jedyny mały minus za to, że moja shakshuka nie była gorąca – podejrzewam, że musiała chwilę poczekać na barze zanim trafiła do mojego stolika.
2. Pełne menu i cennik dostępne na stronie restauracji na FB
3. Wrażenie robi też świetnie zaopatrzony w alkohole bar oraz zachęcająco wyglądające drinki 🙂
SHUK, ul. Grójecka 107, Warszawa
wygląda obłędnie, a w trakcie czytania aż się zrobiłam głodna :-), muszę spróbować w takim razie! 🙂
Koniecznie! Samo miejsce jest super ale jedzenie obłędne! Ja dostawszy kartę miałam ochotę na wszystko 🙂 Niestety możliwości mam ograniczone przy jednorazowym podejściu 🙂 🙂